Wszystko pieknie ladnie, ale nie zalapalem o co chodzi z drzewami, moglby mi ktos to wyjasnic.
Z tego co pamiętam chodzi o dwie sceny, najpierw jak głowny bohater patrzył na drzewa i na coś wpadł ale nie powiedzili co i jak już umarł na sam koniec jego żona też spojrzała na te drzewa i się uspokoiła.. nie rozumiem o co w tym chodzi.
Wydaje mi się, że zgodnie z tym co mówił George, las osikowy jest największym i przez to najbardziej złożonym organizmem na Ziemi, ze względu na wspólny system korzeniowy.
Powyższą sytuację przyrównywał w pewnym sensie do ludzi tłumacząc, że są od siebie „zależni”.
Gdy rozmawiał z dziećmi Lace, przekazał im na przykładzie jabłka, że pozostawione same sobie – zgnije. Ale gdy je zjemy, to wtedy zabierzemy je ze sobą na zawsze.
I teraz wniosek.
Każdy, po śmierci trafia (w pewnym sensie) z powrotem do natury (przyrody). Gdy ciało obraca się w proch, staję się na powrót pierwotnym elementem ekosystemu. To swoistego rodzaju „obieg zamknięty”.
Może Lace, patrząc na drzewa po śmierci Georga, domniemywała, iż las – drzewa, są w pewnym sensie utożsamieniem jego samego…
Jak dla mnie chodziło o to że wcześniej patrzył na drzewa w szpitalu i dzięki temu obniżył sobie ciśnienie bo poruszały się w spokojnym równomiernym tempie. To samo zrobiła ta kobieta po jego śmierci.
Zgadzam się z Rob_Rock.
Dzięki za napisanie, pewnie pomogłeś niejednej osobie.
Była też scena, kiedy George w stresie kopał ziemię w swoim ogródku. Był roztrzęsiony. Ponieważ do jego głowy napływało mnóstwo pomysłów na minutę. Wtedy oderwał się od zajęcia i spojrzał na szumiące w oddali drzewa. Piękne, dostojne elementy natury uspokoiły go. Odnalazł ujście swojej zdolności, która tak go męczyła każdego dnia. W końcu nie sypiał. Potrafił odnaleźć spokój w przyrodzie. I oczywiście jego wypowiedzi na temat lasu osikowego jako wspólnego organizmu w odniesieniu do ludzi. Chciał, aby sobie wzajemnie pomagano. Lace spoglądając na drzewa po jego śmierci pewnie przypomniała sobie o tym, co mówił i poczuła się wyciszona.