Rozumiem ,ze matka Carrie miala religijna obsesje, ale w dalszym ciagu nie rozumiem jej podejscia do seksu. Seks po slubie to nic gorszacego wg katolikow, szczegolnie
jesli jego celem jest prokreacja. To,ze obwiniala siebie o poczucie przyjemnosci -rozumiem, ale czemu stwierdzila ,ze postac Carrie wywodzi sie z grzechu? O ile sie nie
myle , Bog nakazal nam sie 'mnozyc'.
Co do filmu...tak samo jak ksiazka, Urzekła mnie do połowy. Po akcji z kubłem, zwyczajnie znudziła. Film trzymał mnie w napięciu również do tego momentu. Dalsze losy
wyglądają jakby były tworzone na siłę. Nie rozumiem wątku z samochodem,a i ostatnia scena była absolutnie bez sensu-nie trzymała się kupy. Generalnie film miał być o
biednej dziewczynce pokrzywdzonej przez los, ze zdolnością telekinezy, która mści się na świecie za podłość.
Eee...nikt nie wspominał nic o zombie?Chyba?...
Role drugoplanowe słabo rozbudowane. O intencjach Tommy'ego niewiele wiemy. To, że się mizdrzył do Carrie, było naciągane. Niby pierwsze objawy sympatii zauważamy
podczas lekcji literatury(?!), a jednak wątek tajemniczy, nierozwinięty. Charakter Sue naciągany. Kto by się chciał poświęcić na tyle, by 'pożyczać' swojego chłopaka w dniu,
tak dla nastolatki ważnym ? Motywów możemy się domyślać.
Zdaję sobię sprawę ,że gdyby reżyser miał rozwijać każdą postać z osobna, film trwałby o godzinę dłużej. Ale brakuję mi dialogu. Dialogu pomiędzy
dziewczętami,klarowności sytuacji. Jest go zdecydowanie za mało.
Daję 7 ,bo trzymał w napięciu jak powinienen, i do sceny z kubłem, byłam nim zafascynowana,pomijając drobne niedociągnięcia.
Dźwięk podjudza atmosferę, jak na mój gust odpowiednio trzymające w napięciu kadrowanie, podstawowe atrybuty horroru zachowane,chociaż oglądając go w nocy, nie
dostaję kociokwiku na myśl o pójściu do łazienki. :)
Hmm matka Carrie była chora więc ciężko jest oceniać jej zachowanie;) Twierdziła ,że Carrie wywodzi się z grzechu, ponieważ sam seks uważała za grzech nieważne czy wchodzi w grę seks małżeński czy też nie;) Film ogólnie mi się podobał ,ale również dziele go na części ,,przed balem" i ,,po balu" i tę pierwszą część uważam za lepszą;) Co do matki Carrie ta postać naprawdę zrobiła na mnie duże wrażenie;)
Mnie najbardziej podobał się film od balu do samego końca. Nie zgodzę się, że po balu film w ogóle nie trzymał w napięciu. Ostatnia scena była właśnie jedna z najbardziej przerażających, jakie widziałem (a przynajmniej kiedyś mnie przeraziła), kiedy matka i Carrie zaczynają sie modlić, a tu stąd ni zowąd wyciąga nóż i dźga swoją córkę, a potem ona (Carrie) w obronie siłą umysłu rzuca w nią nożami i przybija ją do ściany.
Polecam lekturę "Jak pisać: pamiętnik rzemieślnika" Stephena Kinga. Opis tego, jak przebiega jego proces twórczy rzuca spore światło na to, dlaczego większość jego powieści ma doskonale budowanie napięcia i denne zakończenia ;)